Okej, a więc niezaprzeczalny numer jeden pod względem stopnia pojebania:
AGRICOLA!
Jeden raz w nią grałam, nie ogarnęłam zasad. Pełna rozgrywka na +/- 5h...pionki, plansze, karty, generalnie wszystko w jednym i wszystko ma jakieś logiczne zastosowanie. Polecam jedynie dla mocnych nerwów, ogromnej ilości wolnego czasu i samozaparcia. Najlepiej grać z kimś, kto już to ogarnął
Numer drugi:
Nie pamiętam jak się nazywa, ale znajdę Ci to. Chodzi o to, że rozbudowujesz wraz z innymi graczami starożytny Rzym, ale to nie jest kooperacyjna. Masz karty, które jednocześnie są surowcem, postacią i budynkiem i decydujesz co chcesz zrobić. Kiedy budujesz dodatkowe budynki, masz jakieś (czasami bardzo fajne :>) bonusy do rozgrywki, ale są też ograniczenia w budowaniu .
Jeszcze jedna gra była na dość podobnej zasadzie, którą kojarzę, ale znowu nie pamiętam nazwy -.-
Trójeczka:
Hanabi. Gra kooperacyjna, nakurwiasz fajerwerkami. Nie widzisz swoich kart, ale za to widzą je wszyscy inni i podpowiadają ci co masz i jakiego koloru, razem tworzycie chyba 5 kolorów po 5 kart (nie jestem pewna, dawno nie grałam) przez wykładanie na stół. Trzeba mieć niezłą pamięć i nauczyć się dawać przydatne wskazówki, a nie takie...z dupy wyciągnięte.
Talisman jest łatwy, bo tylko biegasz i rozwalasz postacią wszystko, co można, Sabotażysta jest banalnie łatwy, bo budujesz drogę do skarbu, iluś ludzi jest "tymi dobrymi" jeden jest sabotażystą i przeszkadza. Jeszcze jest taka zarąbista gra na odmóżdżenie i sprawdzenie refkelsu i stalowych dłoni - Halli Galli <3.
Miałam grać jeszcze w planszową Grę o Tron, ale...nikt z nas wtedy nie był w stanie pojąć zasad .
To chyba tyle, z tego co jestem w stanie sobie przypomnieć. Części gier w ogóle nie pamiętam.
Ale skoro w Catanie masz za dużo myślenia, to wiesz... pierwsze 3 gry to jest taki Catan level hard. A już zwłaszcza Agricola. I najgorsza jest świadomość, że wtedy, kiedy w połowie rozgrywki ogarniasz zasady dociera do Ciebie, że połowę rzeczy zrobiłaś totalnie bez sensu xD.
Offline
Miałam taki plan, żeby zrobić swoich wlasnych osadników. Planszę wyciąć ze sklejki, pola namalować, karty tez zrobic malowane, każda inna. Ogólnie to świetna rzecz mieć swoją wersję gry, ale utknęłam na suzkaniu odpowiedniej sklejki.
Offline
Osadnicy są fajną grą na początek. Zaawansowani gracze raczej po nią nie sięgną, ale dla początkujących jest w sam raz.
Sarumojad - widziałem już wersje wycięte z drewna, wersje lego, wersje ze zwykłego papieru (coś jeszcze by się pewnie znalazło) Aczkolwiek gdybym sam robił coś takiego dla siebie, to przygotowałbym dużo więcej heksów i więcej miejsca na nie niż w podstawce. Można by wtedy pograć jakieś ciekawsze mapy. (np. gra na dwóch wyspach, albo coś w tym stylu)
Offline