Ogłoszenie


#46 2011-12-26 18:55:41

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: V - Xortdani

Amras chodził po pokoju tam i z powrotem. Oczekiwanie podczas którego Yevereth leczyła Sigiona, było długie, ciągnęło się nieznośnie. Elf co chwila pytał czy może jakoś pomóc, ogólnie jednak czarodziejka wydawała się nie mniej zdezorientowana i bezradna, niż on sam. To źle wróżyła życiu najemnika.
Amras usiadł na podłodze przy ścianie, w skupieniu samemu gładząc swoje świeże rany na przegubach, po zdradzieckim podejściu przez pirata. Po raz kolejny poprzysiągł mu cierpienie w myślach przy najbliższej okazji.
Odchylił ciężko głowę w tył, przymykając oczy. Pomóż, Melitele. Nie wierzę w ciebie, ale pomóż nam, inaczej to nie będzie jedyna ofiara, jaka złożona zostanie Karagonisowi.


Yevereth
Helyas
Sigion 
Garvey
Dralann
Dearien
Amras
(Heian)


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#47 2011-12-27 14:55:41

Sarumo

Moderator

4806825
Skąd: warmińsko-mazurskie
Zarejestrowany: 2011-09-14
Posty: 2104
Punktów :   36 
WWW

Re: V - Xortdani

Wyciągała gasnące serce z piersi kapłana, gdy pirat Dearien wjechał na drogę z pytaniem na twarzy. Wyglądał niecodziennie , co prawda. Dosyć zabawnie. Dralann spod zmarszczonej gniewem twarzy uśmiechnęła się do niego.
-Ładne prawda? - uniosła w górę serce.
Dearien siedział cicho więc kontynuowała.
-Wiesz, myślałam by oddać je panu Leartesowi. Teraz wydaje mi się, że lepiej zakopać je w ziemi, albo zmielić na kotlet.
Zaciągnęła zwłoki w pobliskie krzaki  i zostawiła. Nie chciała kalać blisko płynącej rzeki. Wzięła srebrnego konia kapłana i zwróciła się w stronę wioski.
Wracając, gdzieś między drzewami mignął jej jeleń o rozłożystym porożu.



Yevereth
Helyas
Sigion
Garvey
Dralann x
Dearien
Amras
(Heian)


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------


There is a pleasure in the pathless woods,
There is a rapture on the lonely shore,
There is society where none intrudes,
By the deep Sea, and music in its roar:
I love not Man the less, but Nature more

Offline

 

#48 2011-12-27 15:25:53

 Radosny Rabarbar

http://oi60.tinypic.com/2zp2j5c.jpg

13204951
Skąd: Tam,gdzie diabeł mówi dobranoc
Zarejestrowany: 2011-04-12
Posty: 2502
Punktów :   -17 
WWW

Re: V - Xortdani

- Wydaje ci sie. Uprzedzam, ze stane sie niemila, jesli bede miala dalej z toba rozmawiac - odwarknela Marcelle. Elf podszedl do niej i zaczal cos cicho mowic. Czarodziejka podeszla do okna, otwarla je i zaczerpnela energii z powietrza, by nadal probowac pomoc poszkodowanemu.
- A ona dokad? - zapytala elfa, kiedy Marcelle wyszla.


Yevereth x
Helyas
Sigion
Garvey
Dralann x
Dearien
Amras
(Heian)

Offline

 

#49 2011-12-27 19:45:31

 Dearien

http://fotoo.pl//out.php/i126697_za-yadminh.jpg

22692500
Skąd: Ziemie Pomorskie
Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 812
Punktów :   -39 

Re: V - Xortdani

Patrząc na niecodzienną scenę, Dearien uśmiechnął się gorzko. Nie za bardzo rozumiał o co chodzi. Kim był Leatres? Eee, dowie się tego potem, o ile w ogóle dalej będzie go to interesować. Postanowił rozluźnić atmosferę:
- Ci ludzie pewnie też widywali ruszające się drzewa, tak?
Już chciał pospieszyć z wyjaśnieniami swojego wiedźmińskiego zlecenia, kiedy Dralann spojrzała na niego co najmniej nieprzyjemnie. Nigdy nie widział na jej twarzy takiego grymasu. Jakby czuła się urażona.
- No co? - zapytał, nieco tracąc pewność siebie pod ciężarem wzroku jego towarzyszki. - Wyjaśnisz mi łaskawie, dlaczego zarżnęłaś na środku traktu dwóch ludzi? - zapytał. Zabrzmiało to nieco bardziej opryskliwie, niż zamierzał.

Yevereth x
Helyas
Sigion
Garvey
Dralann x
Dearien x
Amras
(Heian)


http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRxqPgBW4QmpI3ZFVP7mbg9rDykFP8FmXlmOK2apVAdGOA1TqAf

Offline

 

#50 2011-12-30 20:52:16

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: V - Xortdani

- A ona dokad? - zapytala elfa, kiedy Marcelle wyszla.
- Poszła nieco posprzątać szczątki. Zaraz wróci. - Amras obrócił się w kierunku drzwi, wpatrując się w nie w oczekiwaniu.

***

(Nasz wątek dzieje się dwa dni później, gdy Sigion jest już w stanie chodzić i żyć. Nie mamy czasu ślęczeć w tym nudnym fragmencie. Wątek dearienowski dzieje się tak, jak tam sobie ustalicie)

Amras sprawdził po raz kolejny, czy wszystko ma przy sobie. Wielkiego dobytku nie miał, toteż prędko poszło.
Wychodząc z dworku, czuł, że spada mu kamień z serca. Obrócił się jeszcze raz, ostatni raz, by spojrzeć na ponury budynek w świetle wschodzącego słońca. W jednym z okien rysowała się postać samotnej Marcelle. Elf odwrócił wzrok i spojrzał na swoich towarzyszy. Sigion wyglądał o wiele lepiej, wciąż jednak był daleki od dobrej dyspozycji. Czas jednak naglił.
Wskoczył na konia i pognał w jedynym odpowiednim według niego kierunku.


Gorszego posta w przygodzie chyba wcześniej nie napisałem xD

NOWA KOLEJKA
Yevereth
Helyas
Sigion
Garvey
Dralann
Dearien
Amras
(Heian)


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#51 2011-12-31 16:12:33

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: V - Xortdani

Sigion nie miał pojęcia jakim cudem udało mu się wyjść z tego cało... No może nie do końca cało. Nadal nie był w pełni sił. Jednak miał ich na tyle, żeby dosiąść konia i udać się w dalszą podróż. Wiedział, że jeśli napotkają jakieś przeszkody nie będzie w stanie korzystać z topora. Cieszył się, że ma o wiele lżejszy miecz, a nawet dwa. Yevereth bardzo mu pomogła. Będzie musiał się jej kiedyś za to odwdzięczyć... Kto wie, może już niedługo będzie miał okazję.
Spojrzał ostatni raz na dworek, w którym stała Marcelle. Mimo, że się od niego oddalali, ciągle widział jej piękne oczy. Odwrócił się do Amrasa.
- Co teraz? Jest nas tylko troje. Ja nie jestem jeszcze w pełni sił. Zakładam, że nie masz zamiaru gonić za tamtymi, chyba, że się mylę? - Sigion nie miał pojęcia co teraz zrobi tak uszczuplona drużyna. Miał nieliczne kontakty, jednak wątpił, że zdoła z nich wydobyć potrzebne informacje. Musieliby mieć dużo szczęścia. Poza tym Sigion w ciągu tych kilku lat, kiedy pracował na zlecenia różnych ludzi nie zdążył zawiązać wielu znajomości. To była jedna z wielu przyczyn, dla których tak często dostawał robotę, jednak wiedział, że to się z czasem zmieni...

Yevereth
Helyas
Sigion x
Garvey
Dralann
Dearien
Amras
(Heian)


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#52 2012-01-03 19:24:57

Sarumo

Moderator

4806825
Skąd: warmińsko-mazurskie
Zarejestrowany: 2011-09-14
Posty: 2104
Punktów :   36 
WWW

Re: V - Xortdani

Odwróciła wzrok od  pałętającego się blisko pirata. Zadarła głowę ku niebu.
-A co ja ci tu tłumaczyć muszę? Tyś nigdy na trakcie nikogo nie zarżnął?
Zerknęła na Deariena, tak by ten wcale nie zauważył. Ale zauważył.
-Ech, tam w sadzie, jak chcesz to idź se obacz. Resztę wycieli, tak mnie się zdaje. I zdaje mnie się, że nic nie zobaczysz... zaczekaj... co zrobić ze stworzeniem zmuszonym do życia, piracie?


Absolutne minimum

Yevereth
Helyas
Sigion x
Garvey
Dralann x
Dearien
Amras
(Heian)

Ostatnio edytowany przez Sarumojad (2012-01-03 19:25:11)


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------


There is a pleasure in the pathless woods,
There is a rapture on the lonely shore,
There is society where none intrudes,
By the deep Sea, and music in its roar:
I love not Man the less, but Nature more

Offline

 

#53 2012-01-03 20:47:06

 Dearien

http://fotoo.pl//out.php/i126697_za-yadminh.jpg

22692500
Skąd: Ziemie Pomorskie
Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 812
Punktów :   -39 

Re: V - Xortdani

Nieco zdezorientowany korsarz potrzebował dłuższej chwili na ogarnięcie umysłem faktów. Więc Dralann wierzyła w ruszające się drzewa? Na dodatek zabiła jakichś wędrowców. Mogli mieć kłopoty, i to niemałe. Postanowił się w to nie mieszać.
- Dralann, masz teraz zamiar... wyrównać jakieś rachunki, czy coś? - otwarcie zapytał Dearien - Jeśli tak, to poczekamy. Ale nie możemy zabawić tu długo.
Czekając na odpowiedź, dociągnął pasy i poprawił pochwę miecza. Bawiąc się buteleczkami z alkoholem, raz jeszcze się odezwał.
- Mam zamiar wyruszyć nad ranem. Do wspomnianego znajomego. Czeka na nas kawał drogi, bowiem mieszka na wybrzeżu pod Novigradem. Chyba Cię nie zniechęciłem wizją długiej wędrówki, co? - uśmiechnął się pogodnie. Wiedział, że ta dziewczyna mogłaby biec tygodniami przez bagna, zanim doznałaby znużenia. Wiedział, ale nie mówił, że wie. - W każdym razie - podjął, zanim ta odpowiedziała -  teraz udam się do karczmy. Pewnie nasz uroczy bard już tam siedzi i zapija się w trupa. Poszukam jakichś zleceń. - wyszczerzył się i rozłożył ramiona, prezentując swój ekwipunek. - Swoją drogą, kojarzę pewnego wiedźmina, który podróżował z bardem. Ale nijak nie mogę sobie przypomnieć ich imion. 
Po tych słowach odszedł. Wyprostowany, z rękami płynnie przemykającymi w przód i w tył, opierając ciężar ciała na lewej nodze, miękko stąpając po trakcie.

Yevereth
Helyas
Sigion x
Garvey
Dralann x
Dearien x
Amras
(Heian)


http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRxqPgBW4QmpI3ZFVP7mbg9rDykFP8FmXlmOK2apVAdGOA1TqAf

Offline

 

#54 2012-01-04 19:26:01

 c4wjajach

Użytkownik

48946049
Skąd: Za daleko...
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 2546
Punktów :   -1 
.: spam-master

Re: V - Xortdani

Jeszcze przed wieczorem po rozmowie w karczmie, Helyas ruszył kawałek przed magiem w kierunku dworku Marcelle. Droga była spokojna, więc bard był zadowolony. Miał w planach zaprowadzić szybko tymczasowego towarzysza do drużyny elfa i wrócić jeszcze tego samego dnia o ile to możliwe. Późnym wieczorem (jeśli nie wczesną nocą) bard zatrzymał konia nieopodal posiadłości kobiety i pożegnał maga. Tak jak chciał, ruszył z powrotem w miarę szybko.
Powrót z początku odbywał się dokładnie tak jak przewidział. Kiedy był w połowie drogi było już na tyle ciemno, że gdyby jechał przez las, z trudem mógłby zauważyć jakiekolwiek drzewo. Na dodatek niemiłosiernie padało. A kiedy ruszał nawet kropla z nieba nie spadła. Zaklął w myślach, zdjął przemoczony kapelusz, który już tylko pogarszał sprawę i pośpieszył konia. Mimo wszystko udało mu się znaleźć w wiosce przed świtem.
Zaprowadził wierzchowca do stajni, wszedł do karczmy po czym zdjął mokrą kurtkę i usadowił się na zabranym z innego stolika krześle przy płonącym kominku. Wiedział, że jeśli teraz zaśnie, to i tak niedługo zaświta i tak będzie nie mniej zmęczony. Poza tym i tak świt powoli się zbliżał.

Yevereth
Helyas x
Sigion x
Garvey
Dralann x
Dearien x
Amras
(Heian)

Offline

 

#55 2012-01-07 21:43:11

Sarumo

Moderator

4806825
Skąd: warmińsko-mazurskie
Zarejestrowany: 2011-09-14
Posty: 2104
Punktów :   36 
WWW

Re: V - Xortdani

Zastała za piratem, gdy ten skierował się do wsi. Myślała o nim. Czy nie powinna wydrzeć serca, które bije wbrew woli.
'Nie dla mnie wielkie rzeczy' myśl musnęła jej głowy. Dralann wyprostowała się patrząc uznaniem na zachodzące słońce. Jak na brata, który spełnił dobrą robotę.*
-Ejż!- zakrzyknęła, prąc koniem przed siebie- Piracie. Wracam również.

Karczma był praktycznie opustoszała. Z gotówki, jaką znalazła w jukach u koni kapłanów wynajęła pokój na nocleg. Zaśmiała się w głos na widok pościeli.


*nie wiem jaka była pora dnia, ale ma być cholera epicko I znów absolutne minimum, ale chciałam dac odpocząć mojej postaci, więc dorobiłam se post do tamtego krótkiego. Drodzy admini, w ogóle zezwala sie na komenty pod przygodą?


Yevereth
Helyas
Sigion
Garvey
Dralann x
Dearien
Amras
(Heian)

Ostatnio edytowany przez Sarumojad (2012-01-07 21:43:26)


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------


There is a pleasure in the pathless woods,
There is a rapture on the lonely shore,
There is society where none intrudes,
By the deep Sea, and music in its roar:
I love not Man the less, but Nature more

Offline

 

#56 2012-01-08 00:08:25

 Dearien

http://fotoo.pl//out.php/i126697_za-yadminh.jpg

22692500
Skąd: Ziemie Pomorskie
Zarejestrowany: 2010-07-25
Posty: 812
Punktów :   -39 

Re: V - Xortdani

Dearien długo wpatrywał się w tańczące płomienie. "Rozpadało się jak... jak cholera" - pomyślał. Stare, oklepane wyrażenie "jak z cebra" było zbyt stare i oklepane.  Obszedł karczmę i targowisko z tuzin razy, szukając barda. Nie znalazł. Gdy po raz nie-wiadomo-który upił łyk z pękatego kufla piwa, który dostał od karczmarza z racji tego, że jest wiedźminem, drzwi gospody się otworzyły. Z nadzieją odwrócił się przez ramię, szukając znajomej twarzy dryblasowatego grajka, jednak jej nie znalazł. Zaklął. Sam nie widział, czy w myślach, czy jawnie. W drzwiach stanął jakiś rozanielony młodzieniec, który pewnie właśnie wrócił z wioskowego zamtuzu. Dearien wdepnął tam wcześniej, szukając Helyasa. 2 panienki na krzyż. Jedna z HIV'em, druga z rzeżączką. Wybierasz, co chcesz.

Lekko podchmielony, jednak wciąż trzeźwy, ruszył na pięterko. Do pokoju Dralann.* Wiedział, że nawet jeśli śpi, to zerwie się z posłania zanim ten przekręci klamkę. Poprawiając klamry pasów, które często mu się luzowały, stanął na korytarzu. Pochodnia za jego plecami sprawiała, że wielkie, migotliwe widmo pirata rozciągało się podłodze aż po koniec holu. Wszedł do pomieszczenia, za nocleg w którym zapłaciła jego towarzyszka.

Rozmowa na Priv.

* Ekhem, jako członkowie jednej drużyny musimy się lepiej poznać, nie? xD

Yevereth
Helyas
Sigion
Garvey
Dralann x
Dearien x
Amras
(Heian)


http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRxqPgBW4QmpI3ZFVP7mbg9rDykFP8FmXlmOK2apVAdGOA1TqAf

Offline

 

#57 2012-01-08 15:26:27

 Wilk

Moderator

2107395
Zarejestrowany: 2011-06-03
Posty: 1277
Punktów :   

Re: V - Xortdani

Garvey wskoczył na konia i podążał za wytyczoną przez barda ścieżką. Musiał mu zaufać, musiał wierzyć, że ten nie wyprowadzi go w pole, nie zawiezie w sam środek pułapki. Zresztą, po co miał to robić? Nie spodziewał się przecież powrotu czarodzieja, najprawdopodobniej nikt z drużyny go nie doceniał. Nie wiedzieli, że wróci.
Mag otrząsnął się z zamyślenia, rozprostował w siodle, rozejrzał. Wciąż gnali, Helyas na koniu obok nie zwracał uwagi na Garveya, który nie odezwał się nawet słowem. Nie chciał z nim rozmawiać. Ponownie skulił się, wbił wzrok w grzywę konia i zamyślił.
Co zrobi, gdy będzie za późno? Rzuci się na ratunek, poświęci życie w obronie? Czy uniknie tego, odwróci się plecami i zwieje podążającej za nim śmierci? A co zrobi Helyas, ten bard, który sam nie wie co ma ze sobą począć? Co obaj zrobią, gdy okaże się, że nie było po co tam jechać?
Za dużo pytań. Za mało odpowiedzi. Mag ponownie spojrzał na barda, potem przed siebie. Niedługo będą na miejscu. Niedługo wszystkie wątpliwości się rozwieją.

***

W końcu dotarli na miejsce. Bard nie musiał tego oznajmiać, wspaniały dworek był widoczny z daleka i trudno było go pomylić z innym domostwem. Gdy zbliżyli się, Garvey zeskoczył z konia i już chciał zapukać, lecz jego uwagę zwróciła pewna rzecz. Co tu robiły ślady podków? Bystre oko maga nie mogło ich przeoczyć. Dłonią pokazał Helyasowi, by się nie ruszał, po czym podszedł do nich, zbadał. To musiały być konie reszty drużyny, przecież innych śladów nie było widać. Lecz jak odjechali, skoro byli w zagrożeniu? Kolejna niewiadoma. Postanowił nie ryzykować wejścia do dworku.
- Tutaj nadchodzi czas podjęcia decyzji, Helyasie. Ja jadę za śladami, ty decyduj - podążasz za mną, czy uciekasz razem z tamtymi zdrajcami? - zapytał Garvey oschle, odwracając się do barda. Spojrzał mu prosto w oczy i oczekiwał szybkiej odpowiedzi.

Yevereth
Helyas
Sigion
Garvey x
Dralann x
Dearien x
Amras
(Heian)

Offline

 

#58 2012-01-16 16:18:18

 Amras Helyänwe

Administrator

7892318
Skąd: Stamtąd
Zarejestrowany: 2010-07-24
Posty: 3484
Punktów :   -7 
.: Tu eşti dragostea vieţii mele.

Re: V - Xortdani

Sigion przerwał ciszę, która jakiś czas towarzyszyła trójce podróżników.
- Co teraz? Jest nas tylko troje. Ja nie jestem jeszcze w pełni sił. Zakładam, że nie masz zamiaru gonić za tamtymi, chyba, że się mylę?
Amras podrapał się w tył głowy. Gest, który podpatrzył u novigradzkich filozofów, był podobno wyrazem procesu myślenia. Powiedział wreszcie:
- Nie, zapomnijmy o nich. I tak ich początkowo nie braliśmy pod uwagę, niech więc będzie tak, jakbyśmy nigdy ich nie spotkali. Poza tym, skoro dopuścili się tak żałosnej zdrady, to pewnie i tak nie byli warci tego, by mogli walczyć u naszego boku - powiedział. Szkoda tylko, że nie ma z nami Garveya, dodał w myślach. Nie chciał jednak na razie się nad tym rozwodzić. Potarł dłonią czoło, gdy wtem nagle dostrzegł jakiś ruch w lesie. Wykonując nagły ruch, spłoszył nieco konia, który odskoczył trochę w bok, rżąc przy tym cicho.
Elf, nie zważając na to, utkiwł bystry wzrok w miejscu, gdzie owy ruch przed chwilą dostrzegł. Stał tam szary, piękny koń. Wydawało się, że bacznie obserwuje podróżników. Następnie dostojnie obrócił się, i stępem ruszył w głąb lasu. Oczom Amrasa ukazał się przy tym wspaniały, ostry i długi róg, wyrastający jakby z czaszki stworzenia.*


*i chuj, będzie mały deus ex machina, musimy kończyć

Yevereth
Helyas
Sigion
Garvey x
Dralann x
Dearien x
Amras x
(Heian)


-----------------------------------------------------------------------------------------------



http://oi62.tinypic.com/lzmtx.jpg

___

A ja? Czym ja jestem?
Kto krzyczy? Ptaki?
Kobieta w kożuszku i błękitnej sukni?
Róża z Nazairu?
Jak cicho!
Jak pusto. Jaka pustka!
We mnie..."
___

Offline

 

#59 2012-01-16 21:55:29

 Szifer

Użytkownik

9810473
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 5022
Punktów :   -5 

Re: V - Xortdani

Sigion oniemiał. Nie zwracając uwagi na Amrasa spiął pietami konia i popędził za jednorożcem. Elf szybko go dogonił.
Cieszył się, że zanim zdrajcy odeszli, Daerien nauczył go pożytecznej sztuczki, która pomoże mu już przynajmniej drugi raz. Szybko wiązł sznurek, podążając za starymi radami pirata, i tymi, które przekazał mu od niego elf. Rzucił... I nie trafił. Trudno było trafić i kierować koniem w galopie. Rzucił lejce Amrasowi, który był tuż obok. Ten szybko je złapał, pojmując zamiary najemnika. Sigion spróbował jeszcze raz i... nie trafił po raz kolejny. Zirytowany elf odrzucił mu lejce i wyrwał z rąk sznur. Sprawniejsze oko elfa, który był przecież świetnym łucznikiem, wycelowało i w mgnieniu oka jednorożec leżał na ziemi z obwiązanymi oboma tylnymi nogami. O dziwo, podczas upadku nic sobie nie połamał.
- Świetnie się spisałeś, Amrasie. - najemnik poklepał elfa po plecach, kiedy już zsiedli. - Tyle czasy go szukaliśmy... W sumie i tak poszło szybciej niż sądziłem... Jednak uleciała mi jedna rzecz. Ma być żywy, czy martwy? - nie uśmiechnął się. nie miał nic wspólnego z magią, jednak zabijanie magicznych stworzeń nie przynosiło mu frajdy. Szanował je... - Nie chciałbym go zabijać. - Dodał po chwili.


https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12366224_963531483722707_6375285450185723831_n.jpg?oh=cc08e9a6a1a9d6bb7f613cf50b9847d7&oe=571886AD

Offline

 

#60 2012-01-17 11:51:54

 Radosny Rabarbar

http://oi60.tinypic.com/2zp2j5c.jpg

13204951
Skąd: Tam,gdzie diabeł mówi dobranoc
Zarejestrowany: 2011-04-12
Posty: 2502
Punktów :   -17 
WWW

Re: V - Xortdani

- Nie zabijecie go. Przynajmniej na pewno nie w mojej obecności! - warknęła zirytowana czarodziejka, zeskakując z galopującego konia. Zrobiło jej się żal jednorożca. Wcześniej nie myślała, że w ogóle go znajdą, przecież jednorożce są prawie że legendą. Popatrzyła na zdziwione miny współtowarzyszy. - Co się tak na mnie patrzycie? - zapytała, wyraźnie zła.
Prawdą było,że jej złość nie pochodzi jedynie z mania przed sobą możliwości zabicia magicznego stworzenia. Od pewnego czasu miała dziwne wrażenie, że ktoś ich śledzi. Czarownik lub czarodziejka. Ktoś, kogo znała.


Yevereth x
Helyas
Sigion x
Garvey x
Dralann x
Dearien x
Amras x
(Heian)

Offline

 
Ikony

Nowe posty

Brak nowych postów
Tematy przyklejone
Tematy zamknięte

Rangi
Administratorzy
Moderatorzy
Zasłużeni
Użytkownicy

______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________


______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ ______________________________________________________________________________________________ _______________________________________ ========================================================================

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi